Nonszalancja
Andy Warhol uważał za najbardziej podniecające podglądanie sławnych ludzi robiących najzwyklejsze rzeczy. Jeszcze przed erą Instagrama, z wypiekami na twarzy śledziłam zdjęcia Amy Winehouse, Kate Moss czy Peaches Geldof na brytyjskich portalach internetowych. Kate wychodząca z imprezy w futrze w panterkę, z papierosem. Amy w szortach i balerinkach, z chustką przewiązaną wokół głowy. Peaches w uroczej sukience na spacerze z dziećmi i psem. Nie zdjęcia z wielkich gal i czerwonych dywanów czy modowych edytoriali pociągały mnie najbardziej, ale te bardziej prywatne, codzienne, w które z całą pewnością nie był zaangażowany stylista. Wymienione przeze mnie osoby raczej nie korzystały z jego porad. Wielka moda może nas zachwycać, ale to, co wywołuje u mnie szybsze bicie serca, to moment pomiędzy wielką modą a backstage'em – kiedy modelka w sukni haute couture idzie w przerwie na papierosa, zakładając swoje wysłużone buty UGGI. To właśnie chwila, w której ubieramy się spontanicznie, sięgamy po ulubione rzeczy, w których czujemy się swobodnie, może powiedzieć najwięcej o osobowości człowieka. Na relacjach z eventów, moją uwagę przykuwają osoby wierne swojemu stylowi. Jest on wtedy przedłużeniem ich osobowości, a nie czymś kompletnie niespójnym z tym, jak wyglądają na co dzień. Przecież w rockowych botkach, białej koszuli i kapeluszu można prezentować się równie elegancko, co w małej czarnej i szpilkach YSL. ,,Niedobrze jest wyglądać, jakby się zanadto «nastarało»’’ – usłyszałam w jednej z wypowiedzi Joanny Przetakiewicz. Uważam, że ujęła to idealnie i szanuję, że nie traktuje ubrań jednorazowo i można ją zobaczyć w tej samej stylizacji na kilku eventach. Nonszalancja w modzie to wolność wyrażania siebie i luz, który nas uczłowiecza, a nie czyni więźniem mody.
Róża Augustyniak
Stylistka, autorka wywiadów „pod pretekstem mody”....